Dzieciństwo bez bajek byłoby nudne? Poglądy i zdania na temat obecności filmów animowanych w życiu dzieci są różne. Nie brakuje głosów, które niezwykle krytycznie odnoszą się do ,,popkulturowego” podejścia rodziców, pozwalających swoim pociechom na długie seanse przed telewizorem lub tabletem. Nie sposób przecież nie zauważyć, iż nowe przygody Świnki Peppy i Pidżamersów śledzone są niemalże z takim samym zapałem, jak każda kolejna odsłona serialu ,,M jak Miłość” (kto chociażby raz nie obejrzał całego odcinka tej telenoweli, niechaj pierwszy rzuci kamieniem!). Po drugiej stronie barykady pojawiają się jednak opinie, iż bajki kształtują wyobraźnię dziecka, uczą dobry zachowań i pozwalają na wytworzenie specyficznej więzi, która w przyszłości nazywana bywa przyjaźnią i przywiązaniem. Jakie więc powinno być prawidłowe podejście rodzica do bajek, a co za tym idzie do przedmiotów związanych z filmowymi ulubieńcami?
Wracając pamięcią do czasów dzieciństwa, wyraźnie pamiętam moment, w którym gotowa byłam porzucić każdą zabawę na świeżym powietrzu dla trwającej niespełna trzydzieści minut wieczorynki. Godzina 19.00 była świętością, dla której poświęcałam najlepszą grę zespołową, ba, najlepszą przyjaciółkę z piaskownicy. Ale zagłębiając się do zakamarków pamięci, nie odnotowuję w niej momentów, w których oglądałabym ulubione bajki o innej porze dnia, a właściwie wieczora. Film z przygodami ulubionych, bajkowych bohaterów ,,puszczany” był w domu wtedy, gdy ktoś z rodzeństwa zachorował i większość dnia spędzał w łóżku, podczas świąt i wspomnianej wcześniej ,,półgodzinnej” ramówce dla dzieci. Może właśnie dlatego bajki wspominam – zapewne jak i większość z Was – z dużym sentymentem i małym uśmiechem na ustach.
Ale czy to oznacza, że częste pozwalanie dziecku na śledzenie losów ich bajkowych ulubieńców będzie miało negatywny wpływ na ich sposób myślenia lub tempo rozwoju? Przyznam szczerze, że takie argumenty nie trafiają do mojego (bądź co bądź humanistycznego) toku rozumowania. Przebywając na co dzień w sklepie z asortymentem zabawkowym obserwuję tendencję maluchów do utożsamiania się z bohaterami kreskówek. Większość dzieci z niezwykłą radością i uwielbieniem spogląda na sklepowe półki, na których centralne miejsce zajmuje Świnka Peppa, Strażak Sam, ekipa Psiego Patrolu lub załoga Super Wingsów. Zawsze podczas krótkiej rozmowy z malcem staram się dowiedzieć za co najbardziej lubi danego bohatera/bohaterkę. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż zawsze są to wydarzenia/rzeczy lub słowa, które ich ulubieniec zrobił dla całej reszty ,,przypadkowych” bohaterów kreskówki. Bo Świnka Peppa zawsze stara się być miła dla reszty swoich przyjaciół i pragnie nauczyć się nowych umiejętności – np. gwizdania. A Psi Patrol nigdy nie zostawił potrzebujących w potrzebie. No a Strażak Sam zawsze dociera na miejsce w odpowiednim czasie, ratując nie tylko ludzi, ale również budynki.
Więc skąd to przekonanie o szkodliwości oglądanych bajek? Uważam, iż jest to stereotyp powielany przez rodziców, którzy wśród grona swoich znajomych zaobserwowali fakt zbyt częstego pozwalania maluchom na wpatrywanie w ekran telewizora lub tableta. Bo ich dziecko od rana do wieczora ogląda głupie filmiki w internecie. A ich córka nie potrafi zjeść śniadania bez obejrzenia nowego odcinka Pidżamersów. Brzmi znajomo? No właśnie! A przecież odpowiednie ,,dozowanie” bajek dziecku może nieść ze sobą tyle korzyści!
- bajki pozwalają odróżnić złych i dobrych bohaterów,
- bajki uczą samodzielności i tego, że nawet dwie podobne do siebie sytuacje mogą skończyć się w różnych sposób,
- bajki zmuszają dziecko do AKTYWNOŚCI – to mit, że ,,wyłączamy” dziecko w momencie puszczenia mu nowego odcinka Świnki Peppy. Przepływ informacji jest tak duży, że maluch mimowolnie angażuje się w oglądaną i słuchaną treść, nawet jeśli nasze spostrzeżenia są inne,
- bajki pozwalają odkrywać świat, prawa, które w nim panują i ustalają pewne zasady, których nie wolno przekroczyć. A czyż nie na tym zależy rodzicom?,
Oczywiście, że serwowanie dziecku bajek w formie ,,zapychacza” czasu jest szkodliwe i mało pedagogiczne. Nie należy mylić przyjemności z obowiązkiem – oglądanie kreskówek zawsze powinno wynikać z chęci obu stron, a nie wymuszania danej czynności przez płacz lub krzyk. Receptą na życie zgodne z naturą i bajkami wydaje być się znalezienie złotego środka, którym często są właśnie gadżety i akcesoria kojarzące się maluchom z ich ulubionymi bohaterami. Niejednokrotnie postać wypatrzona przez dziecko w bajce trafia przecież do Waszego domu w postaci pluszaka lub figurki. I dopiero wtedy zaczyna się kreatywna zabawa – bo najczęstszą formą aktywności dzieci jest odgrywanie scenek i ról znanych z bajek i filmów! Wraz z upływem czasu i nabyciem nowych umiejętności, dziecko naśladuje również zachowania wyniesione z domu, dołączając je do świata zabawy z nową figurką. Może właśnie w ten sposób rodzi się zapał i ciekawość świata w dziecku?
Pan Zabawka zaleca więc dużo aktywności fizycznej, przeprowadzanie mądrych rozmów z pociechami i od czasu do czasu odwiedzanie naszego sklepu stacjonarnego i internetowego, w którym znajduje się prawdziwe królestwo figurek z przeróżnych bajek 🙂